A gdybym tak swojej rodziny jeszcze nie miała ,
Po dyskotekach wciąż hulała .
To co ja właściwie bym teraz miała ?
Nic i na dodatek portfel pusty ,
a każdy wtorek byłby pewnie tłusty.
Pączki na śniadanie, wstawiłabym pranie,
Na miasto bym poszła i pakowała sie w kolejne koszta.
Kupiła stertę ciuchów, naoglądała sie w sklepie maluchów.
I marzyła... Ze też bym chciała...
Ta stabilizacja i motywacja,
Żeby wstać rano i usłyszeć słowo "MAMA".
Przytulić męża wieczorem,
Uchronić syna przed "sennym potworem".
Martwić się czy jest mleko i chleb ,
Bo przecież zaraz zamykają sklep !
Pampersy zmieniać, sprzątać codziennie,
Dla nich mogę to robić niezmiennie.
I może już czasem nie mam do Nich siły ,
Bo przecież nie każdy potrafi być wiecznie miły.
To wsadzam żale do kieszeni swojej
I z bananem na twarzy wracam do rodziny mojej !